Wyprawa na Gran Sabana rusza dopiero w sobote, wiec musialam przeczekac 2 dni. Wczoraj bylam jak zbity pies. 44 stopnie C to zdecydowanie temperatura nie dla mnie. O wilgotnosci nie wspomne. Koszulka jest caly czas mokra. Wszyscy turysci poruszaja sie w dziwnie zwolnionym tempie. Energicznie poruszaja sie jedynie miejscowi. Dla nich taki upal to pewnie normalka. Aby do wieczora.
A wieczorem ulga, lekki wiatr. Wraz z para Niemcow (Michaela i Hans) dosc dlugo dyskutowalismy przy piwku. Hans jest bezrobotny i szuka pomyslu na zycie. Michaela konczy studia. Nie moglismy znalezc odpowiedzi na pytanie dlaczego ludzie podrozuja i dobrowolnie pchaja sie w takie pieklo, jakie bylo dzisiaj - 44 stopnie. Michaela nie wiedziala, dlaczego pojechala nad delte Orinoko i dala sie dobrowolnie pogryzc komarom do takiego stopnia, ze wieczorem marzyla aby choc na moment ?odkrecic nogi? i odstawic je do wygojenia na bok. W takich momentach jak ten upalny dzien tesknilismy do tej codziennosci, ktora zostawilismy u siebie w kraju.
Dzisiaj na odwrot padalo od samego rana. W koncu jest pora deszczowa. Przyjemniej, zdecydowanie.
Info practica
Nocleg - Posada don Carlos, C/Boyaca, tel. 0285/6326017, soanatravel@gmx.de , ok. 12 USD za pokoj z lazienka, czysto, internet za darmo, kuchnia, bar, mozna kupic sniadanie i kolacje. Hotel w odrestaurowanym domu kolonialnym. Polecam.
Ciudad Bolivar - Santa Elena de Uiaren, 11 godz, 20 USD, nocny ok. 20.00