Wyprawa na Gran Sabana okazala sie byc totalnym odlotem. Duza dawka adrenaliny z Adrenaline Expeditions. Na nogach i ramionach pozostalosci po komarach i malych muszkach zwanych tutaj puri-puri. To dokucza najbardziej, nie daje spac. Swedzace czerwone plamy, ktore powoli przerodzily sie w strupy w polaczeniu z licznymi siniakami nie wygladaja najlepiej. Podobno brak witaminy B12 czyni moja krew tak dobrym pozywieniem dla insektow. Nastepnym razem wezme troche tej witaminki, jesli ma pomoc. Bo repellenty okazyly sie byc niewystarczajce w walce z komarami. Poza tym extremely hot. Ale do tego juz sie przyzwyczailam.
Troche wiadomosci o Gran Sabana. Jest to trawiasta wyzyna w poludniowo ' wschodniej czesci Wenezueli. Ten tajemniczy i dziki region porosniety jest sawanna. Prastare gory o pionowych scianach i plaskich wierzchlokach zainspirowy Stevena Spielberga do nakrecenia wlasnie tutaj Parku Jurajskiego. Kto ogladal film, doskonale pamieta te krajobrazy. Utworzono tutaj park Narodowy Canaima (w 1962 roku) na powierzchni ok 30 tys km kw. W 1994 roku wpisano go na liste Swiatowego Dziedzictwa UNESCO (na liscie tej znajduje sie m.in. polska Puszcza Bialowieska czy krakowska starowka). Okolo 60% powierzchni parku zajmuja tepuis czyli formacje gor stolowych. Na jedna z nich - Roraime mozna wejsc. Roraima ma ok 2700 m wysokosci i jest dokladnie na granicy Wenezula - Brazylia - Gujana. Wyprawa na szczyt trwa ok 5-6 dni.
Kaprysna pogoda (jest obecnie pora deszczowa), komary i upal byly przyczyna mego wahania co do wyprawy na Roraime. Decyzja zostala podjeta za mnie. Ukradziono moje buty trekkingowe. Nowka, wodoodporne, z gore-texem, zalozone po raz pierwszy na Gran Sabana. Suszyly sie na balkonie w hostelu wraz ze spodniami, bluzka i innymi rzeczami. Poszlam na sniadanie (ok 30 min) i w tym czasie zniknely. Wraz ze sprzataczkami, personelem hotelu i innymi osobami po wnikliwym dochodzeniu doszlismy do wniosku ze jedyna podejrzana jest dziewczyna, ktora mieszkala obok mojego pokoju, buty z tarasu miala na wyciagniecie reki i zaraz po moim wyjsciu w pospiechu opuscila pokoj. Poszla na Roraime, wiec pewnie moje kochane buty dobrze jej sluza. Wlasciciel biura, z ktorym udala sie na wyprawe ma dokladny opis moich butow i jesli to byla ona to byc moze uda sie buty odzyskac... A´propos kradziezy. Przez 3 dni mieszkalam z czarnoskora Irene, policjantka z Liverpoolu. Ktos ukradl jej okulary z filtrem. I ostatniego dnia pobytu lezymy sobie w trawie, majac widok na tepuis, sloneczko, muzyka z naszego niebieskiego jeepa, piwko. Irene wyluzowana lezy w trawie i co znajduje? Okulary, odjazdowe, z filtrem i to jakies markowe. Chcesz i masz. To ja chce buty, zeby tak sobie w trawie gdzies na mnie czekaly... Farciara z tej Irene.